Coraz bardziej lubię i doceniam stare filmy, wiec nadszedł i czas na serial młodości rodziców. Zdaję sobie sprawę z przekłamań i propagandy w nim zawartej, na początku nawet nie jest to takie bardzo rażące, niestety im dalej tym bardziej poniosła ich wyobraźnia. Ale dobra jestem w stanie przymknąć na to oko, bo oglądałam go jako typową przygodówkę, dla poznania kultowych już postaci.
Zacznę może od minusów. Jak dla mnie najsłabszym punktem tego serialu są języki. Zarówno zupełny brak tłumaczeń kwestii rosyjskich i niemieckich, naprawdę jest to denerwujące jak bohaterowie rozumieją co inni mówią a my nie, a do tego często nie można zrozumieć kontekstu. Również w oczy i uszy rzuca się nienaganna wymowa i znajomość polskiego przez obcokrajowców. Raczej nie jest możliwe żeby wszyscy mówili nawet bez akcentu tym bardziej Rosjanie i nikt nie ma problemu nawet ze słowami. Odrobinę poprawili się w 2 i 3 sezonie ale i tak było to bardzo sztuczne. Do tego mały minus nie dla wszystkich zauważalny, miało być dobrze a wyszło trochę na opak. W Ustroniu, a tym bardziej w Koniakowie nie używa się gwary śląskiej. W Trójwsi to nawet bardziej na góralszczyznę wchodzi, wiec szybciej tak powinny być stylizowane wypowiedzi Honoraty.
Bitw całkiem fajnie im wyszły, dlatego zdziwiło mnie że sceny walk wręcz były tak sztuczne, oraz zupełnie poskąpili na krew, której zupełnie nie było.
Bardzo przypadło mi do gustu poczucie humoru, żarty sytuacyjne i słowne. Ogólnie bardzo przyjemnie się ogląda.
Mój ulubieniec to oczywiście Gustlik. Po prostu jest cudowny, zabawny i jest t chyba najlepiej rozpisana postać w całym serialu. Aż byłam zdziwiona że nie powielał stereotypu, że jak silny to głupi. Wręcz przeciwnie jest najmądrzejszy z nich wszystkich, najsympatyczniejszy, wygadany i mimo siły nie lubi jej używać w stosunku do ludzi, woli sposobem załatwiać sprawy. Do tego taki mały smaczek dla mnie bo również mieszkam w Ustroniu. Honorata też im się udała, i jedynie szkoda że nie było jej więcej na ekranie.
Nigdy im nie daruję ze tak szybko zabili Olgierda, był po prostu idealnym przywódcą, bardzo sympatyczny i powściągliwy, a do tego chyba najprzystojniejszy z nich wszystkich.
Janek natomiast denerwował mnie i to im bliżej do końca tym bardziej. Opryskliwy, zarozumiały, krytykował i opieprzał każdego za najmniejszą bzdurę. Kreowany brawie na ideał, wszystko mu się udawało i dostawał za nic. nawet jego związek z Marusią był jakiś taki sztuczny.
Zakończenie nawet ok, ale jakoś tak dziwnie wyszło, że każdy na koniec wojny miał jedyny cen wziąć ślub i nic więcej. Nie ważne z kim, byle się chajtnąć. Grigorij z Lidką wyjątkowo marnie tu wyszli, już lepiej mogli zrobić, że na ten podwójny ślub przyjechali jako para, by było naturalniej.